Pierdolę latanie samolotami

Wiele razy zabierałem się do napisania tego tekstu, bo wiele razy nie mogłem wyjść z podziwu, jak my wszyscy zgadzamy się na gówniany komfort i warunki w lataniu samolotami. Kolejne utrudnienia związane z pandemią przekroczyły moje wyobrażenie o tym, jak można zniszczyć doświadczenia związane z lataniem.

Latanie same w sobie jest mocno czasochłonne, trzeba być na lotnisku dużo wcześniej, żeby postać w kilku kolejkach. Czasami jak się lata z międzylądowaniami, to większość podróży to stanie w kolejkach. Denerwuje mnie to, że cały czas latanie robi się bardziej skomplikowane.

Zacznijmy od wody

Przepis, że nie można mieć więcej niż 100 ml płynu w jednej butelce i łączenie więcej 1 litr jest strasznie denerwujący. Powstał po wykryciu próby zamachu w 2006 roku, kiedy terrorysta miał w bagażu materiały pozwalające stworzyć bombę na pokładzie samolotu. Przepis o ograniczeniu napojów miał być tymczasowy, do poprawy sprzętu sprawdzającego, ale tak został. Oczywiście te ograniczenia jak cały security na lotnisku to bardzo często żart. Kiedyś, latając po Azji, wkładałem na security dwie butelki wody do plecaka. Oczywiście zatrzymywali mój bagaż, ja wyciągałem jedną z butelek i mnie puszczali. Po jakimś czasie wprowadzili procedurę cofania bagażu na taśmę przy kontroli, ale co moje to przytuliłem w taniej wodzie. Dziś latam z pustą butelką i pije wodę z kranu lotniskowego.

Dużo też latałem z rolkami i kluczami do nich. Loterią było, na którym lotnisku ktoś przyczepi się do długości klucza. Jestem przekonany, że z zamachami samolotowymi jest trochę jak z bronią nuklearną. Korea Północna ją ma, ale jej nie użyje – bo boi się odpowiedzi. Tak samo z zamachami samolotowymi, da się je przeprowadzić, ale nie ma za dużo głupców, którzy by to zrobili.

Maski w samolotach, nie dotyczy spożywających posiłki

Od początku pandemii latam samolotami i to, co się dzieje, to jest wielki festiwal nieporadności. Chyba najlepszym przykładem głupoty masek jest fakt, że w samolotach nie ma redukcji miejsc, każdy ma obowiązek posiadania maski. Pijane, agresywne dresy wylatują z samolotu za brak maski, ale jak już trzeba zrobić bufet, to wszyscy zdejmują maski. Oczywiście, możesz przez cały czas pić i jeść i nie mieć maski. Nikt z tym nie ma problemu wtedy. Latając Lufthansą, w czasie pandemii byłem zaskoczony tym, jak egzekwowane było posiadanie masek podczas lotu, obsunąłeś ją na chwile i już Helga to widziała. Do czasu bufetu, wtedy już ok.

LOT, czyli najgorsze linie lotnicze świata – patrząc z mojego krzesła

Za każdym razem, jak latam tymi liniami, to mam złe doświadczenia. Gdyby te linie nie były dotowane przez Państwo. Jestem pewien, że bardzo szybko by upadły. Spróbuj kupić bilet w ich aplikacji mobilnej, mi się nie udało.

Najgorsze doświadczenia mam z personelem. Zawsze spotykam się z jakimś problem z ich strony. Ostatnio lecąc Embrarerem, nie było miejsca na bagaż w lukach, więc włożyłem plecak pomiędzy siedzenia, a nogi wzdłuż korytarza – bo jestem wysoki. Chowałem je, jak ludzie przechodzili, ale jedna stewardesa stwierdziła, że tak nie może być – bardzo gburowatym głosem. Powiedziałem jej, że luki są pełne, mimo tego sprawdziła wszystkie luki w samolocie czy nie ma miejsca. Po nieudanych poszukiwania wróciła do swoich obowiązków. Takie sytuacje zdarzały mi się w tanich liniach, ale personel w WizzAir, RyanAir czy EasyJet jest znacznie milszy, wiele razy proponował mi bezpłatne przeniesienie się na miejsce z większą ilością miejsca na nogi. LOT posiada związki zawodowe, co daje personelowi pewien parasol ochronny, dzięki temu są pieprzonymi gburami.

Jedzenie, jakie podają na lotach europejskich to jakiś żart, tego zwyczajnie nie da się jeść, już lepiej jakby tylko skupili się na wodzie i herbacie. Najlepszą laurką, jest polewanie wody z butelki, do plastikowych kubków. Plastik i tak jest zużywany, nie można dać pasażerowi małej butelki z wodą – za drogo.

Kiedy wspomina się film Miś – Stanisława Barei, mówi się, że jest to przerysowany obraz PRL. Kilka lat temu leciałem PLL LOT z Warszawy do Gdańska. Po starcie stewardesa idzie z koszem, w którym są jakieś batoniki i rozdaje je pasażerom. Pytam się jej czy orientuje się, o której wylądujemy. Na to ona odpowiada, że ona batoniki rozdaje.

Obsługa lotniska Gdańsk

Gdańskie lotnisko jest małym portem, gdzie nie ma zbyt dużego ruchu. Najlepsza jest część non-schengen, która mieści się w starym terminalu. Wiele lat temu latając do Londynu przed rozpoczęciem boardingu, wszyscy pasażerowie stali w kolejce do gate’u, a miłe Panie z obsługi WizzAir/RyanAir sprawdzały, czy bagaże nie przekraczają dozwolonej ilości, aby przypierdolić dodatkową opłatą. Sprawdzanie to nie odbywało się na oko, chodziły z wagą i kiedy miałem rolki, potrafiły się przyczepić, że to jest za duże. Rozmowa jak zwykle głupia, te rolki są za duże i bagaż przekracza wielkość. Ja na to, że mogę teraz wziąć klucz i je rozmontować i wszystko się zmieści, czy chce Pani, abym to zrobił? Na szczęście zawsze odpuszczali.

Inna historia wydarzyła się pewnego covidowego lata. Lecę do Londynu, na lotnisku w Gdańsku przyjeżdżam wcześniej, okazuje się, że mimo tego, że nie nadaje bagażu, muszę zrobić check-in, bo muszą sprawdzić dodatkowe dokumenty. Do check-in kolejka na pół lotniska, usiadłem sobie z boku i patrzyłem, jak moi rodacy rozkoszują się w narodowym sporcie (staniu w kolejkach). Jak zostało kilka osób, podchodzę i dostaje informację, że już check-in jest zakończony. Pytam się jak to możliwe, jeżeli siedziałem obok i była to kolejka do lotu do Londynu. Okazało się, że kolejka się zmieniła i już wszyscy są odprawieni. Spytałem, czy mogą otworzyć odprawę, odpowiedź była, że nie, bo już lista została wydrukowana. Na szczęście byłem na kacu i miałem wywalone, ale ciśnienie rosło. Pytam się, co mogę teraz zrobić. Skierowali mnie do informacji. Przy okienku stoi para z podobną sytuacją, której już proponują zakup nowych biletów. Podchodzę do innego okienka, a tam mnie kierują do kierownika lotniska. Drzwi 3 metry dalej. Pani kierownik lotniska powiedziała, że to moja wina i nic nie może zrobić. Ja na to, że nie było last call, ona na to, że nie ma last call, przy check-in. Ja na to, że nie było komunikatów głosowych. Ona na to, że nie mają takiego obowiązku. Pytam się dalej czy możemy coś zrobić, sama Pani widzi, że sytuacja nowa i powinniśmy sobie pomagać. Nic nie mówiąc, poszła i po chwili przyniosła mi bilet bez żadnego słowa. Wspomniana wcześniej para kupiła nowy bilet i spotkaliśmy się w tym samym samolocie.

Organizacja lotniska Warszawa Okęcie

Kolejna historia wydarzyła się w Warszawie, wracam z Bułgarii i mam międzylądowanie w Warszawie. Planowo mam 1h na transfer, ale samolot wylądował wcześniej, więc miałem jeszcze dodatkowe 15 minut. Spokojnie wychodzę, podchodzę do kontroli paszportowej i czekam, atmosfera powoli zaczyna się rozgrzewać. Okazało się, że do kontroli obywateli EU jest jedna osoba, a osób z 200. Sprawdzenie jednej osoby trwa nawet 5 minut. Ludzie zwracają uwagę personelowi i strażnikom granicznym, którzy zebrali się jak prewencja przy kibolach. Dopiero po 50 minutach otworzyli drugie stanowisko. Ludzie zaczynają się przepychać i atakować nawzajem. Udało mi się przedostać na 10 minut przed moim odlotem, kiedy okazało się, że jeszcze trzeba przejść przez security. Masa ludzi spóźniła się na swoje samoloty w tym ja. Personel lotniskowy i straż graniczna mają braki w personelu, do tego nie potrafią dobrze radzić sobie w sytuacjach kryzysowych. Straż graniczna na Okęciu zachowywała się masakrycznie, brakowało, żeby kogoś spacyfikowano.

Gówniana przyszłość

Nie liczę na poprawę jakości latania w nachodzących latach. Zbyt łatwo potrafimy sobie narzucić kolejne ograniczenia, nie patrząc na komfort naszego życia. Obecnie mam dość latania i chce się przerzucić na jeżdżenie autem, zobaczymy, jak to wyjdzie. Istnieje możliwość, że zaraz będę się wkurwiał na coś innego i chciał wrócić do latania.

 

Wszystkie wpisy - znajdź coś dla siebie