Dyskryminacja jest obecna w naszych życiach, każdy doświadczył jej na sobie lub swoich bliskich. Dyskryminacja może dotyczyć wielu aspektów od takich jak rasa, narodowość, płeć czy orientacja seksualna. Po dyskryminację ze względu na opinie, poglądy i bardziej trywialne rzeczy. Dyskryminacja była jest i będzie, ale co się dzieje, kiedy przez dziesiątki lat stale jest ona akceptowana. Oczywiście amerykanie mają odpowiedź na to pytanie.
Ostatnio obejrzałem serial The People v. O. J. Simpson: American Crime Story. Serial opowiada prawdziwą historię procesu amerykańskiego celebryty O.J. Simpsone’a. Został on oskarżony o podwójne morderstwo. Proces sądowy został określony jako proces 100-lecia. Cała ta sprawa jest przykładem relatywizmu na świecie oraz jak nasze czyny mają inną wartość w zależności od okoliczności. Oczywiście O.J. dokonał tej zbrodni i zrobił to najgorzej, jak tylko się dało. Czyli tak, że dowody jasno potwierdzały ten czyn. Mimo tego został uniewinniony.
Serial świetnie pokazał rozgrywkę, którą emocjonowała się cała Ameryka. Pokazał też, czym jest morderstwo dwóch osób wobec dziesiątek lat dyskryminacji rasowej. Obrona O.J. relatywizowała wszystkie dowody i zrobiła ze sprawy proces o dyskryminację rasową. Problem, który w Stanach ma miejsce od samego początku istnienia. Krytycy powiedzą, że nie można tak relatywizować podejścia i trzeba odseparować takie incydenty. Niestety nie da się tak łatwo tego zrobić. W mojej ocenie to jest cena, jaką biali ludzie w USA płacą za jak ich rodzice traktowali czarnoskórych.
Najpierw w Stanach potem w Polsce
Wiele rzeczy dzieje się w USA jako pierwsze. Zastanawiałem się, jak w Polsce będziemy cierpieć za wieloletnią dyskryminację np. homoseksualistów? Czy w przyszłości homoseksualista popełni brutalne przestępstwo i uniknie kary ze względu na historie dręczenia osób podobnych do niego? Taka sytuacja może mieć miejsce, napewno nie w tak spektakularnym wydaniu jak w USA. U nas procesy społeczne zachodzą spokojniej niż w USA. Np. najazd imigrantów mamy w głowach ładowanych telewizją. Nawet nie mamy strzelanin na ulicach, modne ostatnio strzelaniny w szkołach w USA też nas omijają. Mimo tego, jestem w stanie wyobrazić sobie taką sytuację.
Większość Polaków akceptuje mniejszości metodą „Akceptuje, ale…”. Niestety ta metoda, ma niewiele wspólnego z akceptacją. Ciężko powiedzieć, jakie będą konsekwencje naszego narodowego konserwatyzmu, ale na pewno jakieś będą. Brak szacunku wobec homoseksualistów w pewnym momencie odbije się nam wszystkim. Pewnie za jakiś czas kościół zaakceptuje homoseksualizm, ale nastroje i przyzwyczajenia pozostaną jeszcze przez wiele lat. A co najważniejsze, to co już zostało zrobione, jest nie do cofnięcia.