Nie jestem dietetykiem, nie jestem lekarzem i jestem dość młody. To powoduje, że to, co napisze, może nie być wiarygodne. Jeżeli nie spodoba Ci się ten tekst, to polecam plan pod tytułem „muszę się wziąć za siebie”, „muszę kupić karnet na siłownie”, „muszę wrócić [tu wpisz swój nudny sport]”.
Mój przepis dietetyczny jest strasznie prosty, wymaga trochę dyscypliny i asertywności. Jeżeli nie masz za grosz tych cech, to polecam dietę bananową z najnowszego numeru magazynu Naj.
Przepis jest prosty:
- Jedz mniej
- Nie jedz gówna
- Nie najadaj się do syta
- Ruszaj się i uprawiaj sport
Koniec. Jesteś chudy.
Proporcje dotyczące np. uprawiania sportu zależą od poziomu zapuszczenia. Jeżeli masz 60 kg nadwagi, to raczej musisz się wziąć ostro do roboty. 10-20 kg nadwagi wystarczy spokojna systematyczność.
Dlaczego ta metoda jest skuteczna?
Bazuje ona na najnowszych odkryciach amerykańskich naukowców oraz super nowoczesnej nano technologii – albo nie. Bazuje ona na logice.
Problemem naszej cywilizacji jest to, że jemy dużo za dużo i ruszamy się za mało. Wpychanie w nas jedzenia przez naszych rodziców nie pomaga. Tania i dostępna żywności lub pseudo żywność temu pomaga. Komputery i Internet temu nie pomagają. Dlatego powinniśmy jeść mniej i jeść żywność mniej przetworzoną. Ruszać się regularnie i z zadowoleniem.
Siłownia to nie jest sport
Kolejnym problemem jest siłownia. Chcąc schudnąć i zapisując się na siłownie, możemy tylko sobie zrobić krzywdę. Nie mam na myśli uduszenia się sztangą, ale dwa bardzo możliwe scenariusze. Pierwszy to taki, że przez pewien czas będziesz chodził na siłownie. Schudniesz, będzie super i nawet zyskasz nowych znajomych. Niestety po jakimś czasie przestaniesz chodzić na siłownie i znów przytyjesz. Drugi scenariusz to taki, że zostaniesz na siłowni i zmienisz się w fit maniaka. Zakochasz się w swoim ciele i jego trenowaniu – a to jeszcze nikomu nie wyszło na dobre.
Lepiej znaleźć sobie prawdziwy sport, który uprawia się z pasji i przyjemności, wtedy poza chudnięciem odstresujesz się podczas uprawiania.
Trener personalny jest jak studia prywatne
Z trenerami personalnymi jest podobnie jak z samą siłownią. Po jakimś czasie trzeba przerwać tę relację. Większość ich klientów nigdy nie miała trenera, bo nie uprawiali sportu. Trener męczy taką osobę, osoba chudnie w tuszy, portfelu i psychice. Kiedy nadchodzi koniec współpracy, klient czuje ulgę i znów nabiera sadełka.
Dodatkowo trenerzy personalni nie są specjalnie profesjonalni, zdobyli trochę wiedzy na temat ciała ludzkiego, dietetyki i walą na prawo i lewo swoje złote rady. Polecają suplementy i inne świetne środki jak by byli lekarzem specjalistą.
A może nic nie poradzisz
Jest jeszcze genetyka, jedni są chudzi, a drudzy grubi nieważne co by robili. U jednych układ pokarmowy lepiej działa niż u innych. Nic z tym nie zrobisz. Zaakceptuj to i żyj szczęśliwie ze swoją nadwagą, może pożyjesz troszkę krócej, ale za to lepiej.